środa, 13 lutego 2013

Przez żołądek do serca - THE VALENTINE'S DAY



Postanowiłam, jak rok temu, walentynkowy wpis poświęcić deserom. Dzień Zakochanych kojarzy mi się z cukierkowym klimatem, różem, czerwienią oraz tandetnymi pluszowymi serduszkami. Mimo, że z P. nie przepadamy za całym tym przesłodzonym entourage'em, lubimy jednak urządzać sobie wieczorki we dwoje, także w okolicach Walentynek robimy sobie małe rendez-vous. Dlatego, aby wpasować się w klimat tego "święta" proponuję "słodkie słodkości".
Tak jak rok temu, tak i teraz nie zabraknie czekolady.

CZERWONE JAK SERCE ZIARENKA GRANATU NA MLECZNOBIAŁEJ KOŁDERCE:
1 średniej wielkości granat
300ml śmietany 36%
150gr bez lub waniliowych wafelków

Granat przekroić na pół i wielką drewnianą łyżką bić go w zaokrąglony brzuszek. W ten sposób na deskę lub do miski wypadną nam ziarenka. Można jeszcze granat przekroić na ćwiartki i ziarenka wydłubywać widelcem. Ponieważ jest to jak najbardziej wersja dla leniwych, kupcie śmietanę 36%, bo dzięki temu nie będziecie musieli jej ubijać. Śmietanę zmieszać z pokruszonymi bezami lub wafelkami i tak oto powstały krem zmieszać z 2/3 ilości ziaren granatu. Ułożyć deser w miseczkach lub pucharkach, a po wierzchu posypać pozostałymi ziarenkami granatu. Można pożreć od razu lub wstawić do lodówki aby się schłodziło.
 W oryginalnym przepisie do śmietany powinno się dodać bezy, jednak samemu robić się ich nie chce, a w sklepie są bardzo drogie, dlatego wpadłam na pomysł, że z waniliowymi wafelkami deser będzie równie dobry i zachowa chrupkie, słodkie drobinki umoczone w śmietanie.

 BANANY NA CIEPŁO W BAJECZNYM MAŚLANYM SOSIE:
2 twarde banany
80g masła
szczypta kawy rozpuszczalnej
3 łyżki Amaretto lub likieru kawowego

Banany obrać ze skórki i przekroić wzdłuż na pół. Na patelni rozgrzać masło, a gdy się rozpuści dodać do niego kawę i porządnie wymieszać. Następnie ułożyć na patelni banany i smażyć na średnim ogniu około półtorej minuty. Następnie ostrożnie, tak aby owoce się nie rozpadły, przerzucić je na druga stronę i podlać Amaretto. Przykryć całość pokrywką i dusić minutę. Podawać ciepłe. Można polać sosem klonowym, sosem daktylowym lub płynnym miodem.
Miłym towarzyszem mogą okazać się lody lub łyżka schłodzonego mascarpone. Trzeba uważać też, aby nie dodać za dużo kawy, ponieważ deser będzie zbyt gorzki. Jeśli ktoś nie lubi kawy, może zamiast niej użyć na przykład cynamonu lub pokruszonej czekolady. Przepis, tak jak poprzedni jest mało wymagający i przeznaczony dla leniwych, bądź tych, którzy nie chcą tego dnia spędzić dużo czasu w kuchni (a wątpię, żeby chcieli ;) ).

Dobrym pomysłem na walentynkowy wieczór we dwoje będą również gruszki świętej Heleny, na które przepis można znaleźć w poprzednim wpisie:
http://blackandnoirsymphony.blogspot.com/2013/02/polish-taiwanese-french-saturday-evening.html

Przypominam również desery sprzed roku: http://blackandnoirsymphony.blogspot.com/2012/02/valentines-day.html

Dla miłośników romantycznego kina, polecam film "The Vow", historia oparta na faktach autentycznych:

Oraz coś z muzyki:
Ed Sheeran "Kiss me":

Kapitan Da "Sliding":

Big Runga "Birds":

Paulina.

niedziela, 10 lutego 2013

POLISH/ TAIWANESE/ FRENCH SATURDAY EVENING


Niektórzy lubią chodzić na ostatkowe tańce, niektórzy nie zawracają sobie w ogóle tym głowy. Cóż, zaliczamy się z P. raczej do tej drugiej grupy, ale wieczór w towarzystwie znajomych jest jak najbardziej mile widziany. Zdecydowałam się więc połączyć dobre towarzystwo z dobrym jedzeniem i tak oto wyszedł nam polsko-tajwańsko-francuski wieczorek kulinarny. Dodatkowym powodem do świętowania, jak powiedziała nam L., rodowita Tajwanka, było to, iż tego dnia obchodzony był u niej w kraju Sylwester.
Co do kulinarnego wieczorku, to pierogi ruskie godnie reprezentowały stronę polską, podsmażane tofu i puszysty omlet były przedstawicielem kuchni Tajwanu, a gruszki świętej Heleny oraz pleśniowe sery stały za kuchnią francuską. 
Cóż, nie muszę chyba mówić, że lepienie pierogów było prawdziwą mordęgą, ale P. stał u mojego boku i zdjął, biedaczysko, to zadanie z moich barków. Gruszki z kolei były naprawdę niewdzięczne ! Ta czekolada lała mi się strumieniami po rękach, ale mimo trudów efekt końcowy był więcej niż zadowalający, a smak niebiański, dlatego postanowiłam im wybaczyć wcześniejsze stwarzanie mi problemów. Natomiast tofu i omletem zajęła się L., a ja, jak oczarowana, dyszałam jej na karku obserwując każdy jej ruch. Bo fascynowało mnie, jak przyrządzi tofu, które nawiasem mówiąc, było genialne. Może i dania kuchni tajwańskiej były proste, ale to dlatego, że niestety w Polsce ciężko znaleźć odpowiednie, tradycyjne składniki. Tofu było przyrządzone tak smakowicie, a jednocześnie nieskomplikowanie, że już postanowiłam wprowadzić to danie do mojej i P. kuchni.
PYSZNA PRZEKĄSKA Z TOFU:
1kg tofu
korzeń imbiru wielkości połowy kciuka
2 ząbki czosnku
garść szczypiorku
2 łyżki sosu sojowego (japońskiego)
1/3 szkl. wody
szczypta soli
dwie szczypty chili
płaska łyżeczka cukru

Tofu pokroić w kostkę. Imbiru nie obierać i pokroić w plasterki. Czosnek obrać i również pokroić w plasterki, a szczypior na półcentymetrowe kawałki.
Rozgrzać olej na patelni, wrzucić połowę ilości imbiru, czosnku oraz szczypioru i smażyć do momentu, aż nabiorą złotego koloru. Następnie dodać połowę ilości tofu i również smażyć do momentu, aż zbrązowieje. W momencie, gdy tofu nabierze intensywnego złotego koloru, podlać go sosem sojowym i 1/3 szklanką wody. Gdy zaabsorbuje cały płyn, doprawić chili, solą i cukrem. Podsmażać do momentu, aż przyprawy dobrze się połączą z tofu. I gotowe.


SAŁATKA DLA TĘSKNIĄCYCH ZA WIOSNĄ:
dwie główki sałaty masłowej
opakowanie kiełków brokułu
opakowanie kiełków rzodkiewki
1 mały fenkuł 
1 cebulka czerwona
miks posiekanych ziół, w zależności od upodobań

Sałatę pokroić w paski, a fenkuł w drobne piórka - zużyć całość, od bulwy, po pędy kopru na górze. Zioła i cebulę posiekać. I tak wymieszać wszystko wraz z kiełkami, zalać oliwą, doprawić solą i skropić skondensowanym octem balsamicznym.

FANTASTYCZNE GRUSZKI ŚWIĘTEJ HELENY:
11 gruszek średniej wielkości
400g gorzkiej czekolady
200g śmietany kremówki
500g cukru
3 lub 4 l wody
skórka i sok z jednej cytryny
4 łyżki Amaretto

Gruszki obrać dzień wcześniej, ściąć im dupki, aby mogły ładnie stać w garnku. Ja musiałam robić ten deser na dwa garnki, ponieważ nie wszystko zmieściło mi się w jednym. Zagotować wodę z cukrem, skórka i sokiem z cytryny, a dopiero potem włożyć gruszki, na stojącą, aby ogonki im nie zmiękły. Jeśli robicie to też na dwa garnki, wtedy podzielcie po równo składniki na syrop do każdego garnka, czyli w jednym garnku będzie 1,5 lub 2l wody, 250g cukru oraz skórka i sok z połowy cytryny. Gruszki gotować 20 minut, a następnie zostawić je w syropie na 24h, najlepiej w lodówce, ale ja postawiłam garnki na chłodnym parapecie.
Następnego dnia rozpuścić czekoladę w kąpieli wodnej, a gdy rozpuszczą się wszystkie grudki, dodać śmietanę i Amaretto. Maczać w czekoladowym sosie wszystkie gruszki i wstawić je do lodówki. Najprawdopodobniej pozostanie wam sporo czekoladowego sosu, więc po godzinie wyjmijcie gruszki i zamoczcie je w sosie jeszcze raz, po czym wstawcie z powrotem do lodówki na kilka godzin. 
Aby ozdobić dodatkowo deser, na ogonku każdej z gruszek można zawiązać kokardkę ze wstążeczki. Voilà.
Czekolada z gorzkiej zamienia się w słodką, a barwę z ciemnej zmienia na dość jasną, co jest przyczyną wsiąkania w nią syropu z gruszek. Końcowy efekt jest jednak wyśmienity.

I jeszcze małe uwiecznienie z wieczorku:

Cóż, tłusty czwartek też już za nami, pozostały jedynie smaczne po nim wspomnienia:


 I na zakończenie The Joy Formidable "Whirring" :

Paulina.