Choć to brzmi dziwnie, zrobiłam już pierwszy krok w kierunku Bożego Narodzenia. I mimo, że nie jestem fanką epatowania świętami tuż po Święcie Zmarłych, a świąteczne dekoracje w sklepach w listopadzie drażnią mnie, to jednak pewne rzeczy muszą być zrobione tygodnie przed Bożym Narodzeniem. Taką rzeczą jest na przykład ciasto na piernik, które przygotowuję kilka tygodni wcześniej. W tym roku nie było wyjątku - ciasto już leży i odpoczywa w lodówce, czeka na swoją kolej. Zrobiłam podwójną porcję, bo marzą mi się jeszcze wyrośnięte i mięciutkie pierniczki z marmoladą i miętowym lukrem :)
CIASTO NA PIERNIK:
500 g miodu naturalnego
1,5 szklanki cukru
250 g masła
1 kg mąki pszennej
3 jajka
3 łyżeczki sody oczyszczonej
125 ml mleka
0,5 łyżeczki soli
80 g przyprawy korzennej do piernika (dwa opakowania)
1,5 szklanki cukru
250 g masła
1 kg mąki pszennej
3 jajka
3 łyżeczki sody oczyszczonej
125 ml mleka
0,5 łyżeczki soli
80 g przyprawy korzennej do piernika (dwa opakowania)
Miód, cukier i masło podgrzać w rondelku i doprowadzić do wrzenia. Mieszać do czasu, aż cukier całkowicie się rozpuści. Wystudzić.
Do masy miodowej dodać mąkę, sodę, mleko , jajka, sól i przyprawę do piernika. Ciasto starannie wyrobić i przełożyć do dużej, najlepiej szklanej lub kamionkowej misy. Przykryć ściereczką i odstawić do lodówki na 5 - 6 tygodni. W tamtym roku zrobiłam jednak piernik 4 tygodnie przed Świętami i też wyszedł boski.
Tak wyglądał piernik w tamtym roku:
Paulina.