Stała się rzecz straszna. Po prostu tragedia. Tak wielkiego smutku nie
było od czasu czarnego spaghetti. Paulina przygotowała lasagne.
Najpierw pomyślałem: "Super, uwielbiam lasagne. A kto jej nie lubi?".
Jak na skrzydłach wracałem z pracy, wiedząc, że zatopię zęby w płatach
makaronu, okraszonego obficie sosem pomidorowym i mielonym mięskiem. Już
wchodząc do mieszkania poczułem, że coś jej nie tak. Zapach się nie
zgadzał, więc zapytałem:
"Skarbie, a miała być na obiad lasagne, czy mi się coś pomieszało?"
"Nie.... jest lasagne. Już gotowa, zaraz nałożę" - odpowiedziała spokojnie.
Mogłem
się wtedy domyślić, że coś jest nie tak, bo drgnął jej nieznacznie
kącik ust, jakby chciała się uśmiechnąć. Ale machnąłem na to ręką, jak
jest lasagne, to jest lasagne i nie ma co się nad tym rozdrabniać.
Usiadłem do stołu, podała mi talerz i wtedy TO zobaczyłem. Było białe z
plamami zieleni i pomarańczy. Pomyślałem: "To nie lasagne", a następnie:
"To jakiś koszmar". Niepewnie spojrzałem na kobietę mego życia,
poważnie się zastanawiając nad tym związkiem. Doskonale wie, że jedyną
formą przygotowania lasagne, która jest właściwa i słuszna, jest
przygotowanie jej w tradycyjny sposób.
"Co to?"- zapytałem.
"Lasagne"
- odpowiedziała tym swoim spokojnym głosem, ale rozbawiony błysk w oku
powiedział mi, że z premedytacją zapomniała wspomnieć o ułomności tego
dania, które zamierzała podać. Szczwana Bestia.
"Co to?"- zapytałem ponownie i z niesmakiem wskazałem na zielone coś wystające spomiędzy płatów makaronu.
"Brokuły".
"A to?" - tym razem mój widelec dziabnął to pomarańczowe coś.
"Dynia"- tym razem już nie wytrzymała i roześmiała się na całego.
"A gdzie mięsko?" - zapytałem i nawet dla mnie mój głos brzmiał desperacko.
"O tu."- wskazała mi blady punkt na talerzu. "Indyczek" - powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha.
"A pomidorki?" - powiedziałem już z całkowitą rezygnacją.
"Oj
nie ma, jest śmietanka". - pokiwała głową, udając, że ją to też martwi i
wróciła do jedzenia tego czegoś, co nazwała lasagne.
To
był ten dzień. Ten straszny, ponury i tragiczny dzień, kiedy wszystko
stanęło na głowie. Byłem zmęczony po pracy. Chciałem tylko wrócić do
domu, do mojej Paulinki i zjeść dobry, porządny obiad. Poczytać książkę,
obejrzeć jakiś film, no nie wiem - zrelaksować się. Zamiast tego
wróciłem do domu i musiałem zjeść żałosną imitację lasagne - z
brokułami, dynią, indykiem, szpinakiem i "grom wie, co tam jeszcze
włożyła" lasagne. Nic już nigdy nie będzie takie samo....
A
terrible thing has just happend. A huge tragedy. The greatest sorrow
since the black spaghetti. Paulina prepared lasagne. I thought, "Great, I
love lasagne. And who does not like this great dish?". I left my work
in a good mood, knowing that there's gonna be pasta for dinner, with
tomato sauce and minced meat. But when I entered to the apartment, I
felt that something is wrong. The smell did not agree, so I asked :
"Sweetie, was lasagne supposed to be for dinner or I misunderstood you?"
"No .... there is lasagne. Already ready." - she said calmly.
Then
I guessed that something is wrong, because the corner of her mouth
twitched slightly like a little smile. But I shake that feeling from my
head, cuz she said that lasagne is for dinner, so there's nothing to
discuse. I sat down at the table, she bring me a plate and then I saw
IT. It was white with patches of green and orange. I thought, "That's
not the lasagne" and then "This is a nightmare." I looked hesitantly at
the woman of my life seriously thinking about this relationship. She
exactly knows that the only form of preparing lasagne, which
is appropriate and correct, is to prepare it in the traditional way.
"What's that?" I asked.
"Lasagne"
she replied, with her calm voice, but amused glint in her eyes told me
that she deliberately forgot to mention about the frailty of this dish,
which she was going to prepare. Sly Beast.
"What's that?" I asked and pointed distaste for green protruding from between the sheets of pasta.
"Broccoli"
"And this?" This time my fork stabbed something orange.
"Pumpkin" she started to laught so hard and loud.
"And where's the meat?" I asked, and - even for me - my voice sounded desperate.
"Oh... here." she pointed me to a pale spot on the plate. "Turkey" she said, smiling from ear to ear.
"And tomatoes?" I said in pure resignation.
"Oh,
no honey, I add a cream"- she nodded, pretending that she's worried too
and back to eating that something she called lasagne.
This
was that day. That terrible, gloomy and tragic day, when everything was
upside down. I was tired after work. I just wanted to go home, to my
Paulina and eat a good, decent dinner. Read a book, watch a movie, I
don't know - relax. Instead, I came home and I had to eat a pathetic
imitation of lasagne - with broccoli, pumpkin, turkey, spinach and "who
knows what she put there" lasagne. Nothing will ever be the same again
.....
LASAGNE Z BROKUŁAMI I DYNIĄ:
pół opakowania z płatami makaronu lasagne
125 ml śmietany 18%
1 mały brokuł
1 szklanka dyni pokrojonej w kostkę
pół piersi z indyka
szklanka liści szpinaku (lub więcej)
szklanka wrzątku lub bulionu
sól, pieprz
2-3 ząbki czosnku
szklanka startego żółtego sera
1 mozzarella
Zazwyczaj
układam płaty lasagne na surowo, wiem, że niektórzy je podgotowują, ale
mi szkoda na to czasu. Ten przepis jest o tyle dobry, że właściwie
wszystko możemy wrzucić surowe do środka i nie bawić się jeszcze w
smażenie mięsa i robienie sosu, brudząc przy tym dwie dodatkowe
patelnie. Chociaż wszystko zależy od waszego piekarnika, jeśli będziecie
się czuli pewniej, możecie trochę podsmażyć na patelni pokrojonego w
kostkę indyka.
Na
dnie szerokiej brytfanki układamy pierwszą warstwę makaronu, na nim
różyczki brokułu, przekrojone na pół i liście szpinaku. Posypujemy
wszystko solą, pieprzem, serami, kawałkami czosnku i polewamy śmietaną
zmieszaną z bulionem. Następnie układamy kolejną warstwę makaronu,
dociskamy i na wierzchu rozsypujemy kawałki indyka z kawałkami dyni,
które solimy, pieprzymy, posypujemy serami oraz czosnkiem i polewamy
mieszanką śmietany i bulionu. Na samej górze układamy ostatnią warstwę
makaronu, którą posypujemy serem i polewamy płynami i na której
kładziemy różyczki brokułu. Wszystko posypujemy jeszcze raz serami i
jeśli coś nam zostało ze śmietany lub bulionu, polewamy jeszcze raz.
Wstawiamy
lasagne do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i pieczemy około 40-50
minut, do czasy, aż płyn wsiąknie w makaron, tworząc sos.
LASAGNE WITH BROCCOLI AND PUMPKIN:
half a package of lasagna noodles
125 ml of cream (18% of fat)
1 small broccoli
1 cup of pumpkin (cut in cubes)
half a turkey breast
cup of spinach leaves (or more)
cup of boiling water or broth
salt and pepper
2-3 cloves of garlic
cup of grated cheese
1 mozzarella
Typically,
I use the slices of raw lasagne, I know that some people cook that
pasta after baking, but I don't want to waste my time. This recipe is so
good because everything we throw inside is raw, so you don't have to
play with the frying meat and making sauce. Although it all depends on
your oven, if you feel confident, you can fry the turkey cubes in a
pan.
At
the bottom of a wide form put the first layer of pasta and add broccoli
on it, cut lengthwise in a half and spinach leaves. Sprinkle everything
with salt, pepper, two kind of cheese, chunks of garlic and pour the
cream mixed with broth. Then arrange another layer of pasta, press and
on the top put the pieces of turkey with pumpkin cubes, then add salt,
pepper, sprinkle with cheese and garlic and pour a mixture of cream and
broth. On the top put the last layer of pasta and sprinkle it with
cheese and pour the liquid. Then put the broccoli on the top and
sprinkle with cheese again.
Put
the lasagne in the oven preheated to 200 degrees of Celsius and bake
for about 40-50 minutes, until the liquid is absorbed in pasta, creating
the sauce.
Metric "Breathing underwater"
Paulina.
Ech, faceci! Trochę nowości i już się gubią :)))
OdpowiedzUsuń