niedziela, 22 stycznia 2012

J'adore Tatin

Niedziela, określona dziś przeze mnie mianem "Dnia Lenia", posiada jedną jedyną wadę - szybko się kończy. Plusem jednak jest to, że mimo nękającego nas na horyzoncie poniedziałku, niedziela wciąż jeszcze trwa i jako Dzień Lenia, można ją też nazwać z powodzeniem "Dniem dogadzania sobie słodkościami".
Nie odbiegam dzisiejszym przepisem zbyt daleko od poprzedniego. Dziś również kuchnia francuska. Nie dlatego, że jest moją ulubioną (bądźmy szczerzy, ja lubię wszystko), ani też dlatego, że pozostało mi po studiach filologicznych jakieś szczególne zamiłowanie do wszystkiego, co francuskie. Po prostu przepis wydał mi się intrygujący, a poza tym miałam wszystkie składniki w domu. Tak więc niedzielny, poobiedni deser postanowiłam szybko (jak najbardziej !) wcielić w życie.
Hitem Dnia Lenia/Dogadzania Sobie Słodkościami jest tarta tatin z karmelizowanymi gruszkami.
Podobnie, jak wspominana wcześniej zupa cebulowa, tarta to danie z tradycją oraz bogatą historią. Dziś istnieje jej wiele odmian i warto też nadmienić, że tarta nie musi się koniecznie kojarzyć z deserem (sama często robię tartę alzacką z cebulką i boczkiem  lub sardynkami na obiad). Tarta deserowa serwowana jest zazwyczaj z owocami lub lekkim kremem. Odmiana tatin powstała natomiast przez pomyłkę. Pod koniec XIX wieku, a dokładnie w 1898 roku, w miejscowości Lamotte-Beuvron pewna właścicielka hotelu i restauracji Stéphanie Tatin, robiąc tartę owocową właśnie, pomyliła kolejność układania warstw. Zamiast ułożyć w formie najpierw ciasto, potem owoce, pani Tatin postąpiła odwrotnie. Mimo tego, deser okazał się wyśmienity, tak bardzo, że ta odmiana istnieje do dnia dzisiejszego, a mieszkańcy Lamotte-Beuvron założyli stowarzyszenie La Confrérie des Lichonneux de Tarte Tatin. Co roku też organizowane tam jest święto i targ ku czci tarty tatin.
Poniżej zamieszczam wersję z karmelizowanymi gruszkami, zaczerpniętą z książki pt. : "Podróże kulinarne. Kuchnia francuska".

TARTA TATIN Z KARMELIZOWANYMI GRUSZKAMI
Ciasto:
1 i 1/4 szkl. mąki tortowej (175g)
1/3 szkl. cukru pudru (55g)
90g masła, posiekanego
1 żółtko
1 łyżka wody

Mąkę, masło i cukier wyrabiać, aż zaczną powstawać grudki. Dodać do tego żółtko i wodę i dokładnie połączyć. Zawinąć w folię lub woreczek foliowy i włożyć do lodówki na 30 minut.
W międzyczasie przygotować karmelizowane gruszki.

Karmelizowane gruszki:
4 duże twarde gruszki
90g masła
1/2 szkl. cukru (110g)
1/2 szkl. śmietany (160ml) - ja dałam 18%
1/4 szkl. prażonych orzechów pekan (35g), grubo posiekanych- zastąpiłam migdałami

Gruszki obrać, przekroić na pół i usunąć gniazda nasienne.
W rondelku rozpuścić masło i dodać do niego cukier. Gotować, ciągle mieszając, aż zacznie powstawać karmel. Dodać śmietanę i zamieszać. Zagotować, po czym dodać do sosu gruszki i dusić je, mieszając raz po raz, przez 45 minut, albo do miękkości.
Piekarnik nastawić na wysoką temperaturę (200°C).
Gdy gruszki będą już miękkie, przełożyć je do okrągłej formy o średnicy mniej więcej 22 cm, zaokrągloną stroną do spodu. Skarmelizowany płyn z patelni wlać na gruszki i posypać orzechami.
Ciasto wyjąć z lodówki i rozwałkować tak, aby uzyskać okrąg większy od średnicy formy. Położyć ciasto na gruszki i lekko je do nich przycisnąć. Piec bez przykrycia przez około 25 minut, do zarumieniania się ciasta. 
Można podawać z gęstą śmietaną posypaną cynamonem. Ja po prostu posypałam lekko samo ciasto cynamonem.

Palce lizać - ciasto jest cudownie maślane i delikatne, a gruszki nie do opisania. Jednym słowem jest to idealny deser na każdą okazję, gorrrąco polecam ;)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich Łasuchów i zapraszam do dzielenia się ze mną swoimi ulubionymi deserami.

2 komentarze: