sobota, 24 marca 2012

LA TOMATINA


Wiosna postępuje, termometr wskazuje kilkanaście stopni, a w sklepach zaczynają pojawiać się świeże warzywa. Nie, żeby w zimę ich nie było, ale jednak wiosną mają lepszy smak. Ja kocham wszystko, P. natomiast ubóstwia pomidory. I gdy tylko chcę mu poprawić humor, albo ugłaskać po tym, jak wyszło ze mnie złośliwe babiszcze, wiem, że muszę mu przyrządzić pomidorową ucztę. Nie ważne, czy będzie to pasta, domowej roboty pizza, czy zapiekanka – ważne, że głównym składnikiem uczynię pomidora, a droga do wybaczenia znacznie się skróci.
Dziś znany i dostępny wszędzie, pomidor trafił do Europy dopiero w XVI wieku i to nie za sprawą Włochów. Przywieźli go Hiszpanie, wracając z podbojów w Ameryce Południowej. Co ciekawe, pomidor nie od razu zrobił karierę w kulinariach, a w ogrodnictwie. Nazwano go trującą rośliną o czerwonych „jabłkach”, dopiero później odkryto, że jest jadalny i pożywny (wyobrażacie sobie stres tego biedaka, który pierwszy go spróbował? „Trujący, czy nie trujący? Oto jest pytanie, tylko dlaczego sprawdzamy odpowiedź na mnie !”).
Aby oddać cześć temu wspaniałemu owocu, w Hiszpanii, w miejscowości Buñol co roku, a dokładniej w ostatnią środę sierpnia, organizowana jest La Tomatina. Skąd taki pomysł? Mówi się, że w latach 40. XX wieku grupa młodzieży wdała się w uliczną bójkę. Najwidoczniej nie wystarczyły im ręce do bicia i nogi do kopania, zapragnęli czymś w przeciwnika rzucić. I tak w ruch poszły pomidory z pobliskiego straganu. Od tej pory, co roku, odbywa się wielkie rzucanie pomidorami. La Tomatina więc nie jest tyle, co świętem wynoszącym na wyżyny przepyszny owoc, ile świąteczną bójką w środku miasta, w czasie której amunicją jest pomidor właśnie. W samo południe rozpoczyna się wielka bitwa na pomidory, a ulice spływają ich czerwonym sokiem. Wydawałoby się to niegroźną rozrywką, w końcu jak bardzo szkodliwy może okazać się pomidor? Okazuje się, że bardzo, gdyż po zakończonej bitwie, wielu uczestników może poszczycić się okazałymi siniakami. Mimo chęci zobaczenia tego na własne oczy i urządzenia sobie takiej specyficznej wycieczki, nie mogę niestety oprzeć się wrażeniu, że tony jedzenia, zamiast skonsumowane, są po prostu marnowane.
Poniżej zamieszczam więc 3 przepisy, w których główną rolę odgrywa pomidor. Potrawy do zjedzenia, bynajmniej rzucania.  

SPAGHETTI :
(na 2 porcje) 
200g mielonego mięsa wieprzowego
pół słoiczka koncentratu pomidorowego
pół puszki pomidorów (pomidory pokroić w kostkę)
dwie garście czarnych oliwek, pokrojonych w krążki
3 ząbki czosnku
cebula, pokrojona w drobną kostkę
cukier
sól, pieprz, zioła włoskie (tymianek, bazylia, oregano, pietruszka)
oliwa z oliwek

pół paczki makaronu spaghetti - ugotować według przepisu, dodając do gotującej się wody dwie łyżki oliwy z oliwek i trzy szczypty soli.

Cebulę z czosnkiem smażyć chwilę na oliwie, następnie dodać mielone mięso i podsmażać aż będzie rumiane. Dodać koncentrat pomidorowy i pomidory z puszki i dokładnie wymieszać całość. Oprószyć sos cukrem (łyżeczka lub dwie), aby stracił gorzkawy posmak koncentratu. Dodać oliwki oraz resztę przypraw. Gotowy sos nałożyć na makaron. 
Wersja ta może być równie dobrze bezmięsna - jednak ja mam w domu mięsożercę, któremu ciężko jest pogodzić się z wegetariańską wersją ulubionego spaghetti.


ZAPIEKANKA "NA SZYBKO":
(na 4 osoby)
4 duże, młode ziemniaki
400g pieczarek, pokrojonych w plasterki
2 duże pomidory, pokrojonych w plasterki
1 duża, czosnkowa cebula, pokrojonej w piórka
pół czerwonej papryczki chili, pokrojonej w krążki
2 sery camembert
sól, pieprz, zioła prowansalskie

Ziemniaki obrać i podgotować, ale tak, aby były lekko surowe. Następnie pokroić je w plastry. W czasie, gdy ziemniaki będą się gotowały, obrać pieczarki i pokroić je w plasterki, a następnie podsmażyć na patelni z dodatkiem oliwy z oliwek. Duże, prostokątne naczynie żaroodporne posmarować masłem i ułożyć na jego spodzie plastry podgotowanych ziemniaków. Przykryć ziemniaki plasterkami świeżych pomidorów, a na nie z kolei położyć podsmażone pieczarki i cebulę z chili. Zapiekankę posypać solą, pieprzem i ziołami prowansalskimi. Wstawić do piekarnika na 20 minut na 180 °C. Po tym czasie wyjąć zapiekankę i ułożyć na jej wierzchu pokrojony w plastry camembert, po czym wstawić z powrotem do piekarnika na 2 minuty, żeby ser się lekko roztopił. Zapiekankę podawać z sałatą, oprószoną ziołami i polaną sosem vinaigre.  


DOMOWA PIZZA:
Ciasto:
1/2kg maki pszennej
szczypta soli
łyżeczka cukru
25g drożdży
szklanka wody

Drożdże rozpuścić w odrobinie letniej wody, dodać do nich łyżeczkę cukru. Po 10 minutach dodać do zaczynu resztę wody i wymieszać ostrożnie z mąką i solą. Zagnieść ciasto i odstawić na godzinę. 
Po tym czasie podzielić ciasto na dwie części i rozwałkować na długość blachy, na której będziemy piec pizzę. Z ciasta powinny wyjść dwie duże pizze.

Farsz:
Bazą farszu jest sos pomidorowy lub po prostu koncentrat, który należy rozsmarować na spodzie rozwałkowanego ciasta. Reszta zależy od tego, co chcemy mieć na naszej pizzy. Z P. wybraliśmy pieczarki, cebulę, oliwki, papryczkę chili oraz camembert (była leniwa niedziela, a po zrobieniu ciasta odkryliśmy, że brakuje ulubionego salami i żółtego sera, czyli kwintesencji dobrej pizzy :{ ma się ten zapłon..) Pokrojone składniki ułożyć na spodzie ciasta posmarowanego sosem. 

Gdy przygotowywałam się do tego wpisu, przez myśl przechodziło mi również gazpacho, jednak stwierdziłam, że wiosna wiosną, ale jest jeszcze za zimno na tego typu frykasy. Gdzieś z tyłu głowy błądziły jeszcze sałatka caprese (banał, więc nie zawracałam sobie głowy) oraz zapiekany pomidor z fetą (to może innym razem).  
Pozdrawiam wszystkich pomidorożerców,
Paulina.


1 komentarz: