piątek, 13 kwietnia 2012

SWEET SWEET BREAKFAST LAZINESS

Bywają takie poranki, kiedy nie musimy się nigdzie spieszyć. Bywają takie poranki, gdy czas płynie powoli, a my możemy pozwolić sobie na kilka chwil wytchnienia. Bywają takie poranki, które chcemy celebrować, aby nadać im szczególne znaczenie, jakie odgrywają w ciągu dnia. Smaczne śniadanie, ulubiona książka lub gazeta w ręku i cicha muzyka w tle. Bywają takie poranki, które wydają się być ważniejsze od innych, gdyż zdarzają się niezwykle rzadko. 
Dzisiejszy wpis będzie poświęcony właśnie leniwym porankom. Rzadkim, bo rzadkim, ale jakże niezwykle ważnym. 
Moim najlepszym, bardzo wczesnym, porankiem był chyba ten sprzed czterech lat. Nie mogłam zasnąć przed egzaminem z hiszpańskiego i strasznie się wierciłam, co doprowadziło do tego, że obudziłam P. Była 4 nad ranem, czerwiec, złote słońce już pyszniło się na horyzoncie. Wstaliśmy i poszliśmy na spacer, najpierw na znajdującą się niedaleko łąkę (mieszkałam wtedy na obrzeżach miasta), później zagłębiliśmy się w osiedle uroczych domków jednorodzinnych. Tuż po 6 mijaliśmy małą piekarenkę i kupiliśmy świeże bułki oraz rogaliki na śniadanie. Już w domu włączyliśmy cicho radio, zaparzyliśmy kawę i zjedliśmy gorące bułki z masłem. I było idealnie. Gdybym nie była takim śpiochem, albo gdybym teraz stresowała się częściej, zapewne takie poranki byłyby u nas rzeczą normalną. Niestety czasami godzina 7 rano wydaje się być środkiem nocy, w związku z czym przeżywamy głównie leniwe, acz późne poranki.

PLACUSZKI SEROWE:
2 jajka
1/3 szklanki śmietanki 30%
1 szklanka mleka
2 szklanki maki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 1/2 szklanki twarogu zmielonego

Ze wszystkich składników, oprócz twarogu, wyrobić ciasto jak na naleśniki i na sam koniec dodać twaróg. Masa powinna być dość gęsta, można do niej dodać trochę oleju, aby placki można było łatwiej przewracać na patelni. Smażyć małymi partiami.
Placuszki mają lekki serowy posmak, są pulchne i grubsze od normalnych placków. Najlepiej smakują z cukrem i świeżymi owocami.
Z truskawkami i koncentratem z octu balsamicznego






Mając ostatnio trochę więcej czasu w końcu mogę sobie pozwolić na odrobinę relaksu przy książce. Dla fanów twórczości fantasy wyznam, iż zakochałam się w serii "Pieśń Lodu i Ognia", na podstawie której HBO kręci serial "Gra o Tron". Niezwykle wciągająca fabuła, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji przenosi nas do świata pełnego magii, piękna, jak również grozy. Wspaniale napisana, ukazuje kunszt pisarza oraz jego niezwykłe wyczucie dla każdej z postaci. Zachęcam do czytania i uwierzcie, "Pieśń Lodu i Ognia" da Wam wszystko, czego oczekujecie od książki - śmiech, łzy, romans, horror, dramat.









Pod koniec chciałam jeszcze dać małe ogłoszenie parafialne. Otóż wypadałoby się pochwalić niewielkim sukcesem - oświadczam wszem i wobec, iż niniejszy blog Black&Noir Symphony doczekał się ponad 500-set wejść na dzień. Może według niektórych to niewiele, ale ja nie posiadam się z radości i cieszę się, że coś co robię znajduje uznanie u pewnej liczby osób. Mam nadzieję, że spełniam wasze oczekiwania, a jeśli chcielibyście, abym coś zmieniła, piszcie - każda uwaga, czy rada będzie dla mnie cenna.

Żegnam się z Wami utworem Selah Sue "This World"
Paulina.

1 komentarz:

  1. smaczniutkie placuszki
    a Pieśń... kocham. skończyłam właśnie ostatni tom, a chcę jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń