niedziela, 6 kwietnia 2014

2 WEEKS AND IT'S EASTER !

Jeszcze dwa tygodnie, a będą święta. Pogoda tym razem powinna nas dopieścić - już teraz na gałęziach drzew pojawiają się pierwsze soczysto-zielone pączki. Cóż, przygotowania trzeba już powoli zacząć - założyłam więc oddzielny kajecik wielkanocny i zaczęłam już powoli piec te wszystkie różności, aby wypróbować je przed Świętami. Muszę się do czegoś przyznać - wczoraj zrobiłam babkę po raz pierwszy w życiu. Jakoś tak się złożyło, że u mnie w domu nigdy babki wielkanocnej nie robiło się na święta. Za to babcia przygotowywała zawsze swój popisowy tort, a mama piekła nieśmiertelny sernik. Jednakże nic straconego - babka, którą upiekłam była może moją pierwszą, ale zarazem bardzo udaną. Co prawda przepis jest dziecinnie prosty, ale to właśnie w prostocie tkwi cały smak i urok. Swoją drogą nie byłabym sobą, gdybym sama nie zmodyfikowała przepisu, i tak też pojawił się jogurt grecki zamiast śmietany, stąd też limonka i tequila. Instynkt tym razem mnie nie zawiódł i to koślawe połączenie wyszło babce na dobre. I tak ze zwykłej babki wyszła mi babka jogurtowa. 

BABKA JOGURTOWA:
150 g masła w pokojowej temperaturze
1 1/4 szkl. cukru
4 jajka
1 3/4 mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
5 łyżek jogurtu greckiego
1 1/2 łyżki soku z limonki
3 łyżki tequili

Piekarnik należy rozgrzać do 180 C. Masło ubić z cukrem - około 3 minut. Następnie dodawać stopniowo jajka. Po kilku minutach dodać część mąki zmieszanej z proszkiem, a następnie jogurt wraz z sokiem z limonki. Wrzucić resztę mąki i ubijać na jednolitą masę. Następnie dodać tequilę. Piec około 45 minut. 
Jeśli babka z wierzchu za bardzo urośnie, najlepiej ją po prostu przyciąć.

JOGURTOWA POLEWA:
2 łyżki jogurtu greckiego
4 łyżki cukru

Ubić na parze jogurt wraz z cukrem - do momentu, aż cukier się całkowicie rozpuści. Gdy babka nieco ostygnie, należy ją po prostu polać jogurtową polewą.
Pamiętajcie, aby formę do babki bardzo dobrze natłuścić ! Ja posmarowałam każdy zakamarek zadziwiającą ilością masła (masła, a nie margaryny, czy innych masłopodobnych wynalazków). Moja hojność w tym przypadku wyszła na dobre - babka była po wystygnięciu wciąż wilgotna, nie zeschła się nawet na drugi dzień (jakże smakowite było moje i P. niedzielne śniadanie). A zapach i smak były niebiańskie. Już podczas pieczenia rozchodził się po domu aromat masła i jogurtu - co jak dla mnie jest wspaniałym połączeniem. Kremowa polewa świetnie dopełniła całości, mogłabym ją jeść samą łyżkami. Najprostszy więc przepis okazał się najlepszym rozwiązaniem.

The La's "There she goes"
Paulina.

3 komentarze:

  1. Niesamowicie wygląda ta babeczka na pierwszym zdjęciu, jakby wygenerowana komputerowo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście, wygląda cudnie! Aż ślinka cieknie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo. Moja pierwsza ever, więc tym bardziej mnie cieszy, że się tak udała :}

    OdpowiedzUsuń