Zrobiło się melancholijnie. Przeglądałam zdjęcia i natrafiłam na te z Pragi Czeskiej. Zupełnie zapomniałam, że miałam w planach wstawienie na bloga wpisu o wspaniałym Farmerskim Targu, który ma miejsce co sobotę nad brzegiem Wełtawy. Wstawiam więc ten wpis teraz, dwa lata po fakcie, ale wciąż z żywymi wspomnieniami tych zapachów, smaków oraz wrażenia, że nawet w tak dużym mieście jak Praga, może być domowo i niezwykle swojsko.
***
Już w pierwszej połowie dnia zaganiam wszystkich na Farmerski Targ. Po przeczytaniu kiedyś wpisu na blogu jednej z mieszkanek Pragi (Polki) o tym cosobotnim wydarzeniu, zaparłam się, że muszę tam koniecznie zajść. Uzbrojeni więc w mapę, zaznaczamy niebieskim długopisem drogę z hotelu nad kanał przy Wełtawie. Docieramy w sumie bez większych problemów. Nagle, między jednym a drugim mostem wyłaniają się kolorowe stragany. Patrzę uszczęśliwiona na P., a on moją minę kwituje jednym tylko zdaniem:
- Co, Disneyland?
Puszczam te uwagę mimo uszu, starając się nie analizować jak wiele w tym krótkim zdaniu znajduje się sarkazmu. Kiwam jedynie głowa, ochoczo, po czym pochłania mnie wir zapachów, smaków, a przede wszystkim kolorów.
To naprawdę jest fenomenalna rzecz, tak być powinno w każdym mieście w Polsce. Co tydzień w sobotę, w jakimś spokojniejszym miejscu, okoliczni sprzedawcy i wytwórcy zbierają się w jednym miejscu, aby oferować lokalne produkty - chleby i ciasta domowego wypieku, sery, wina, oliwy, a nawet ceramikę. Genialne. Do tego z boku przy niektórych straganach byłoby oddzielone miejsce, gdzie można by było usiąść, odpocząć i zamówić coś do jedzenia. Bo straganiki z jedzeniem też były - aromatycznym, gorącym i ciężkim. Nic specjalnego, ot takie potrawy, które gotuje się w domu. Po prawej stoisko ze swojskimi wędlinami, po lewej złowione dziś rano ryby - bajka. Chętnie chadzałabym na taki cotygodniowy targ kupując zapasy jedzenia na cały następny tydzień. I co najważniejsze - ceny nie są jak z kosmosu, czego w Polsce rzadko jesteśmy w stanie u świadczyć, ponieważ lubi się z nas zdzierać kasę. A tam ? Każdego stać na wszystko, bez większego zastanawiania się. No dlaczego, dlaczego tak nie ma w Polsce?
Ryba z grilla a na deser tiramisu? Tak ! |
Żurawina i biała czekolada zawsze świetnie mi się kojarzą. |
Do koloru do wyboru, przypraw co nie miara. |
Stoisko z miodową nalewką. A dla zmarzniętych stał przygotowany obok czajniczek na gazie, co by mogli kupić sobie kubeczek podgrzanej miodówki. |
Od tego stoiska zostałam przed P. brutalnie odciągnięta : "Mamy w domu kubeczków od groma i ciut ciut" - usłyszałam, gdy zostałam zaprowadzona za kołnierz kilka metrów dalej. |
Jest trochę zimno jak na wiosnę, dlatego proponuję dziś czeski rosół z pierogami.
Należy ugotować rosół - może być na kurczaku, wołowinie lub na samych warzywach. Ważne jednak jest, aby pierogi podawać z samym bulionem oraz posypać wszystko posiekanym szczypiorkiem lub natką.
PIEROGI:
Ciasto:
300 g mąki
3 jajka
1 łyżeczka soli
1 łyżka oleju
Wszystkie składniki zagnieść, a elastyczne ciasto rozwałkować na grubość 5 mm. Pokroić płat ciasta na kwadraty lub prostokąty, na każdym kawałku kłaść małą łyżeczkę farszu i zawijać tak, aby wyszedł mniejszy prostokąt.
Farsz:
200 g szpinaku
1 czerstwa bułka lub 2 kromki czerstwego chleba
100 ml letniego mleka
mała cebula - posiekana
1 posiekana dymka
0,5 łyżeczki soli
1 łyżka majeranku
1 łyżka posiekanej pietruszki
pieprz czarny - świeżo zmielony
2 czubate łyżki masła
* Opcjonalnie pokrojony w drobną kostkę wędzony boczek
Szpinak zblanszować, przelać go zimną wodą, odcisnąć i posiekać. Bułkę lub chleb pokruszyć i zalać mlekiem - odstawić na 10-15 minut. Rozpuścić masło i podsmażyć na nim cebulę z dymką. Jeśli boczek będzie używany, należy go też podsmażyć na rumiany kolor. Wszystkie składniki wrzucić do miski, zmieszać je z surowymi jajkami oraz przyprawami.
Z przepisu wychodzi trochę za dużo tych pierogów. Myślę, że nawet jeśli macie większą rodzinę, trochę Wam ich zostanie. Nic strasznego, bo mogą być bardzo dobrym drugim daniem na dzień następny. Podsmażone, podane z cebulką, albo jak ktoś woli, dodatkowym boczkiem, są bardzo sytym daniem. Do farszu, oprócz boczku, jeśli jesteście już tak dużymi mięsożercami, w książce, w której znalazłam przepis, poleca się dodać jeszcze trochę surowej kiełbasy. Ale ja dla mojego mięsożercy, zrobiłam część pierogów z posiekanym kurczakiem - też był szczęśliwy. Sama zaś zjadłam wersję wegetariańską i mi w zupełności wystarczyła - objadłam się jak świnka :} Łakomstwo boli.
Polecam wszystkim Czeską Pragę, bo mimo tłumów, naprawdę warto zobaczyć to miasto. Jest przepiękne.
Tutaj znajdziecie mój pierwszy wpis o Pradze, co prawda sprzed dwóch lat, ale wciąż ciekawy: http://urudejnatalerzu.blogspot.com/2013/11/rainy-days-in-prague.html
Paulina.
Fajne takie targi, a pierożki wyglądają smakowicie :-)
OdpowiedzUsuńFarsz jest bardzo dobry. Moja wersja była nieco uboższa, niż mojego P., ale połączenie szpinaku, czosnku i chleba się sprawdziło :)
UsuńZazdrościmy podróży :) Ciekawe zdjęcia!
OdpowiedzUsuńA pierogi w rosole to dla nas nowość :D
Dla mnie też to była nowość, dlatego właśnie wypróbowałam ten przepis :)
UsuńPraga jest piękna :) miałam okazję zaglądnąć na targ, nie wiem czy to był ten sam, ale sądząc po opisie wydaje się, że tak. Wszystko bym kupiła.... Ciekawy przepis, skorzystam :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To prawda, Praga jest cudna, zakochałam się w niej. CO do targu, była to dla mnie jednocześnie przyjemność, jak i tortura - tyle wspaniałych rzeczy, a portfel tylko jeden :)
UsuńNigdy nie wpadłabym na pomysł podania rosołu z pierogami, ale wygląda bardzo zachęcająco i z pewnością skorzystam :>
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego spodobał mi się ten przepis - bo perspektywa klarownego rosołku z pierożkami wydała się tak inna i smakowita, że nie mogłam się jej oprzeć :)
UsuńWe Wrocławiu też w Browsrach Mieszczańskich można kupić różne ładne rzeczy, ale jak napisałaś ceny są mocno przesadzone :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie i zawsze kończy się to na oglądaniu. U nas chcą pocwaniaczyć, a tam po prostu sprzedać i to jest ta różnica :)
Usuń