Minął sierpień, a rozpoczął się mój ukochany wrzesień - czas na podsumowanie. Sierpień obfitował w wiele wydarzeń - a wydawałoby się, że każdy dzień jest praktycznie taki sam - przewijania, karmienia, spacer zawsze w tych samych godzinach, potem obiad i powrót P. do domu z pracy, kąpiel i spanie. Ale patrząc z perspektywy czasu na ten miesiąc, widzę, że był on znacznie ciekawszy niż lipiec. Może to dlatego, że mimo iż wciąż maleńka, Z. wreszcie ogarnęła pory dnia, nauczyła się wyznaczonego przeze mnie rytmu i dzięki temu jest nam znacznie łatwiej - i coś ugotować, i gdzieś pójść i coś zaplanować, np. spotkanie ze znajomymi. W związku z tym, że ładnie śpi w nocy, jestem w miarę wypoczęta, a to oznacza tylko jedno - folguję sobie w kuchni, bo chcę, bo mam na to ochotę i jestem pełna entuzjazmu. Być może właśnie te czynniki spowodowały, że sierpień był niezwykle bogaty kulinarnie.
|
Taki domowy batonik zbożowy jest obowiązkowy na spacerze z Z. |
|
Z Instagrama:
|
|
Z Instagrama:
|
|
Z Instagrama:
|
|
Z Instagrama:
|
|
Ostre ziewanie... |
|
Leniwy poranek... |
|
Wreszcie je upolowałam :) I tak jak przypuszczałam "kawa & orzech" okazał się moim faworytem - a spróbowałam wszystkich smaków ! |
Targ Śniadaniowy w Białymstoku
|
Bebe wciąż boi się Z., mimo, że minęło już prawie 10 tygodni od kiedy się urodziła... Ten moment był przełomowy, w końcu położyła się przy niej... Choć zastanawiałam się, czy była tego świadoma. |
|
Sałatka z wędzoną makrelą |
|
Robal z balkonowych ziół trochę się zapędził i znalazł w mieszkaniu... |
|
Placuszki z borówkami i sosem chałwowym |
|
Wyszłam na 5 minut z pokoju... Wracam i widzę, że ktoś zeżarł mi eklerkę. Zaczęłam szukać winnego. Z. już spała, P. czytał i zarzekał się, że to nie on... Pozostała Bebe. W sumie tak myślałam, ż
e to nie P - uwielbia słodkie, ale nigdy nie był na tyle zdesperowany, aby wygryźć dziurę w torebce foliowej, a potem wylizać krem... On by się zabrał do tego w bardziej cywilizowany sposób (oczywiście ubrudziłby sobie nos cukrem pudrem, a brodę kremem, ale to już inna sprawa). Bezczelny kot nawet nie poczuwał się do odpowiedzialności i miał postawę "A tak, zjadłam, bo uważam, że mi się należało." |
|
Jedziemy do Olecka. |
|
Taka ważka zaatakowała mi męża ! |
|
Weekend u rodziców i bajeczny ogród |
|
Z Instagrama:
|
|
Z Instagrama:
|
|
Z Instagrama:
|
|
Padła... |
|
Wróciły upały, więc trzeba wykorzystać te wszystkie sukieneczki, w które jeszcze niedawno się nie mieściła i zaraz już przestanie się w nie mieścić. |
|
Sukienka trochę mi się kojarzy już z jesiennymi liśćmi, ale założona została w jeden z gorętszych dni tego lata :} |
|
Wanna chocolate bar ? |
Paulina.
No działo się, działo :)
OdpowiedzUsuńPyszny sierpień! :) Batoniki i placuszki z borówkami to moi faworyci.
OdpowiedzUsuńDo mnie też wprowadzają się lokatorzy z balkonowych roślin - głównie pająki ;)
O fuj, nie cierpię pająków , brrrr :}
Usuńta rybka wygląda pysznie. co to za rybka? cudny ogród rodziców, takie jesienne lubię bardzo
OdpowiedzUsuńO ile się nie mylę, to był morszczuk...
UsuńPiękne zdjęcia i wspaniałe, sierpniowe wspomnienia zebraliście! :) Oby wrzesień był jeszcze lepszy :)
OdpowiedzUsuńWidzę córcia pomaga odpocząć mamie :) Podziwiam za takie bogactwo zdjęć! Wszystkie mają w sobie to coś i do każdego chętnie napisałabym oddzielny komentarz :) Domowy batonik zbożowy wygląda bardzo apetycznie! Jeszcze nie słyszałam, by kot bał się maleństwa i jadł eklerki. Niezwykły zwierzak ;)
OdpowiedzUsuńMoja Bebe boi się prawie wszystkiego -wzięliśmy ją z ulicy, jak miała mniej więcej 6-7 tygodni i widać przeżyła jakąś traumę, bo nawet była okaleczona. I spędziła z nami 3 lata przyzwyczajona, że ja i mąż się z nią bawimy, a teraz świat jej się wywrócił do góry nogami :) A jada absolutnie wszystko. Do moich faworytów (rzeczy, które zjadła) należą: cebula, kawa, domowy sos kajmakowy, kukurydza (to uwielbia), miód, miąższ awokado (bo skórka ponoć jest trująca dla kota) i pieczone jabłko... Taaaak, mamy bardzo dziwnego kota :)
UsuńJak te dania świetnie wyglądają! A na takie targi to sama bym się chętnie wybrała :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, z jakim spokojem sfotografowałaś tę ważkę. Ja bym pewnie piszczała ze strachu, bo owadów szczerze nienawidzę :(
:) Mnie ta ważka bardziej fascynowała, nie mogłam się na nią napatrzeć. Akurat owady mnie nie przerażają, za to pajęczaki.... Bleeee !
UsuńSuper fragmenty życiowe! Jak zwykle - interesująco i pysznie :) "Owocowe" ubranka są mega urocze :)
OdpowiedzUsuńteż tak uważam i nigdy nie mogę się im oprzeć :)
UsuńUdany i pyszny miesiąc :)
OdpowiedzUsuńSwojego kota nie mam, ale ostatnio mieszkałam spory czas z kotem kuzynki i udało mi się uchwycić jeszcze szerszy ziew :D A jak by kicia zjadła mi eklerkę, to zaraz bym panikowała, że się zatruje - tak to jest jak się odpowiada za zdrowie i życie nieswojego kota :D Na szczęście nie ciagnie jej do jedzenia innego niż jej karmy :)
Miesiąc obfitości;) świetnie. Ja do swoich kobiet 5 lat wstawałam w nocy: bo jeść, bo ,pić, bo cumel wypadł i szukaj wiatru w polu. Gdybym wówczas miała tyle wiedzy co teraz...eh...ale żyję
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem :) Wiele zdjęć jak bym widziała w swoim otoczeniu, zwłaszcza zdjęcia owoców, które rosną tuż przy mnie. Chwile relaksu przy kawie i lodach :) I moje ukochane oscypki. Maleństwo jest śliczne :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe fotki:)
OdpowiedzUsuńPiękny ogród - oaza spokoju, aż miło wypoczywać :) Mała rośnie jak na drożdżach! Kicia się chyba powoli oswaja :) Mój kot eklerek nie je, ale uwielbia płatki kukurydziane, kaszę manną na mleku ze słodkim kakao, masło (o mój Panie) i to chyba tyle z dziwnych rzeczy ;) Zimą i jesienią często brakuje mu zielonej trawy, więc jak mama kupuje do domu pora (do surówek, sałatek) i wystaje z siatki (którą zazwyczaj stawia obok taboretu kuchennego), to Sizio (kot) wskakuje na krzesło i łapą "czochra" pora :P
OdpowiedzUsuńBylo niezle, pełno przyjemnych chwil, super
OdpowiedzUsuńWspaniałe wspomnienia :) cudowne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńKocham Twoje posty, bo jest tu pełno pysznego jedzonka, podróży, opisów, historii! :) tylko jedno ale... ja nie mogę go przeglądać, bo za mocno głodnieję jak patrze na te pyszności i zawsze musze cos schrupać xd przez to będę zblizac się do kształtu idealnego matematycznie- kuli :vvvvvv
OdpowiedzUsuńTa czarno-biała Kicia na zielonej poduszeczce... straszny słodziak :) Ja ostatnio zakochałam się w tych batonikach Dobra Kaloria, choć muszę przyznać, że ten domowy pokazany przez Ciebie też wygląda obłędnie :) Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńWidok malutkiej stópki i włochatej łapki obok - cudowny!
OdpowiedzUsuńmnóstwo smakowitych zdjęć! piękne batoniki tworzysz :)
OdpowiedzUsuńAle masz truskaweczkę słodką:)
OdpowiedzUsuńwow! same pyszności u Ciebie i masa pięknych zdjęć :)
OdpowiedzUsuńŚwietne podsumowanie, piękne ujęcia pysznej codzienności ;)
OdpowiedzUsuńZdrowia dla Malutkiej, a dla Ciebie mnóstwa kulinarnych inspiracji we wrześniu!:)
Pozdrawiam!
U Ciebie jest po prostu przepysznie!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kochana:)
Bardzo dobrze, że malutka ma już swój rytm dnia :) I bardzo dużo u Ciebie jedzenia :)
OdpowiedzUsuńSmakowite wspomnienia ^_^
OdpowiedzUsuńJa niestety wciąż jeszcze nie mogę upolować tych kuszących batoników z "dobrej kalorii" ...:/
Widzę, że miałaś bardzo udany miesiąc :-)
OdpowiedzUsuńIle pyszności1!! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, mikrouszkodzenia.blogspot.com
Pięknie to posumowałaś. Było smacznie:)
OdpowiedzUsuńIle cudnych zdjęć! Już chciałyśmy pisać, że śpioszek w truskawki wygrywa ale nie... zdjęcie stópki z łapką kota jest przekochane :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubie te Twoje podsumowania, a w sierpniu tyle cudnych zdjęć... 3 raz oglądam :D
OdpowiedzUsuń