czwartek, 19 stycznia 2017

JAK GROCHEM O ŚCIANĘ

Śnieg ! Wszechobecny biały puch przykrył świat i wszystko wydaje się być od razu czystsze, milsze, łagodniejsze. Wiem, że wielu z Was za zimą nie przepada i pewnie nie cieszycie się w tej chwili jak ja. Ale nawet Ruda, która mogłaby na stałe zamieszkać w Laponii, musi się jakoś rozgrzać i najlepszym na to sposobem są właśnie zupy. Kiedyś nie cierpiałam zup. Serio - o wiele bardziej wolałam konkretne drugie danie - kotleta, ziemniaki i porządną surówkę. Ale w miarę jak dorastałam zaczęłam zupkować, więc dziś jestem ogromny fanem zup. Najczęściej robię zupy warzywne, na bezmięsnych bulionach. Często potem miksuję je na krem. Wczoraj jednak miałam sen. Sen, który wywołał we mnie ogromną falę nostalgii, aż obudziłam się w środku nocy z mokrymi policzkami. Były to trochę łzy tęsknoty, ale i szczęścia.
Śniło mi się, że znowu byłam mała i siedziałam u dziadków w Gołdapi w dużym pokoju, na fotelu, a za oknem pada śnieg. Ferie zimowe. Dziadek siedział naprzeciwko i szukał czegoś w atlasie. Do pokoju weszła babcia, niosąc talerz zupy. Powąchałam. Grochówka. Na boczku. Postawiła talerz przed dziadkiem, wróciła do kuchni i przyniosła talerz dla mnie, postawiła też talerz ze świeżo krojonym chlebem na środku stołu. Zaczęliśmy jeść i zapytałam dziadka:
- A lubisz grochówkę?
- Lubię. Bardzo lubię.
- A dlaczego jesz ją z chlebem ?
- Bo taka mi smakuje.
- Ale w zupie są już ziemniaki. To po co ten chleb ?
- Tak się jadło u mnie grochówkę. 
- Ja nie lubię z chlebem. - powiedziałam dziadkowi.
- A próbowałaś ? - zapytał.
- Nie. Ale wiem, że by mi nie smakowało. - odpowiedziałam pewnie.
- Skąd możesz wiedzieć, skarbula, skoro nigdy nie jadłaś ? - zapytał dziadek.
Popatrzyłam jak moczy chleb w zupie i go zjada. Sięgnęłam po kromkę, nabrałam łyżką zupy i zagryzłam ją chlebem.
- I jak ? - zapytał.
- Może być. - powiedziałam niechętnie, choć było widać, że mi smakuje. Dziadek się roześmiał.
Przez chwilę jedliśmy w ciszy, po czym zapytałam.
- Dobrze Ci tam jest ?
- A widzisz, aby mi było źle ?
- Wyglądasz na szczęśliwego. I młodszego. Ale nie odpowiedziałeś na pytanie.
Popatrzył na mnie uważnie i lekko się uśmiechnął.
- U mnie w porządku, skarbula, mną się nie martw. A u ciebie dobrze ?
Potaknęłam, po czym pogmerałam łyżką w zupie, wyjadając pojedyncze ziarenka grochu.
- Urodziłam córeczkę. - powiedziałam jakby od niechcenia. Pokiwał głową i powiedział:
- Wiem, skarbula, wiem.
- Tęsknię wiesz ? To już 4 lata. - powiedziałam ze łzami w oczach, a o tylko się uśmiechnął:
- Naprawdę ? Bo mi się wydaje, jakby to było tydzień temu, a my spotykamy się co chwilę na pogawędkę. Łapiesz mnie na spacerze po łące, w mieście podczas przechadzki, nawet nie dasz zjeść zupy, skarbula. 
- A co ja poradzę ? To ty mi się śnisz. - wzruszyłam ramionami i zjadłam jeszcze trochę zupy, zagryzając ją chlebem.
- Wnuczka, zobaczysz jak szybko CI to wszystko minie i nim się obejrzysz, znów się spotkamy. Jak chcesz, to Cię przywitam grochówką.
- No ja myślę. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać. 
- Powinienem już iść. - powiedział dziadek, po czym wstał, podszedł do szafy w przedpokoju, wyjął z niej kurtkę, którą następnie założył. Przekręcił klucz w drzwiach wyjściowych i otworzył je. Jeszcze tylko się odwrócił i powiedział:
- Dbaj o Z. I podoba mi się ten pomysł z nazwaniem syna po mnie.
- Słyszałeś jak to mówiłam ?
- Ja wszystko słyszę, wnuczka. Ucałuj mamę i babcię. Jak zobaczysz K., to powiedz, że go mocno kocham. Kocham Was wszystkich i czekam, tylko się zbytnio nie spieszcie. - Przytulił mnie, a ja poczułam jego wodę do golenia i krem Nivea.
Zamknął drzwi i się obudziłam. 
2.38 nad ranem.
- Zrobię dziś grochówkę. - Powiedziałam w ciemnościach do P.
- Yhyyyy... 

Od razu zaznaczam, że nie gotowałam zupy na kościach, tylko dałam sam boczek. Powody są dwa :
1. Chciałam trochę odchudzoną wersję, a mięso z kością bardzo by zupę obciążyło
2. Nie chciało mi się nic odmrażać
Jeśli jednak chcecie, aby wasza zupa była treściwsza, ugotujcie ją na kościach, sprzedawanych w sklepach mięsnych albo na szyi indyczej.

GROCHÓWKA
1 szkl. grochu moczona wcześniej w 2 szkl. wody przez noc
2 średnie marchewki - każda pokrojona na 4 kawałki
1/4 korzenia selera - przekrojony na 4 kawałki
1 duży korzeń pietruszki- pokrojony na 4 kawałki
2 duże ziemniaki - pokrojone w drobną kostkę
1 średnia biała cebula - pokrojona w drobną kostkę
10-centymetrowy kawałek pora - przekrojony na pół wzdłuż całej długości
2 liście laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
2 l wody

kawałek surowego wędzonego boczku - pokrojony w pałeczki

sól, świeżo zmielony czarny pieprz
majeranek

Marchew, seler, korzeń pietruszki, liście laurowe i zielę angielskie zalać woda i zagotować.

Zmniejszyć ogień, gotować pod przykryciem przez mniej więcej 20 minut. Dodać groch, cebulę i boczek i gotować przez 30 minut. Na sam koniec dodać ziemniaki i gotować do miękkości, czyli jakieś 12-15 minut. Posolić, dodać pieprz i majeranek, gotować jeszcze 2 minuty. 


Paulina.

31 komentarzy:

  1. Piękne zdjęcia. I zupka bardzo smakowita:)
    uściski cieplutkie

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurczę, całkowicie zapomniałam o grochówce! A muszę przyznać, że paręnaście lat temu była moją jedną z najulubieńszych zup, jak nie najlepszą, oczywiście tylko ta od Mamy :D Teraz już ledwo pamiętam jej smak, tak dawno nie jadłam. Twoja wygląda pysznie, tak jak powinna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię, jem - i to bardzo często. Ostatnio ugotowałam ją w niedzielę i nawet ktoś, kto się zawsze zarzekał, że nie tknie - spróbował i co ciekawe - pokochał ten smak :) Dobra domowa grochówka nie ma sobie równych.
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam z ogromnym uśmiechem a ustach:)
    Piękne masz wspomnienia:)
    Ja się strasznie boję bo z moim dziadkiem jest coraz gorzej, jest coraz słabszy i z wielkimi nerwami odbieram wszystkie telefony z domu.
    Ale wspomienia pozostaną a też mam ich mnóstwo:) mój dziadziuś uwielbia ziemniaki a na kapustę z grochem mówi ciapcianka:)
    A u mnie w domu nieskromnie mówiąc jestem mistrzynią grochówki. Pamiętam jak niedawno zadzwoniłam do babci i powiedziałam że taką pyszną grochówkę ugotowałam a ona spytała czy z torebki...hehe chyba nie wierzyła w moje zdolności kulinarne:)
    Muszę następnym razem spróbować jak smakuje z chlebem:)

    OdpowiedzUsuń
  5. W domu moich dziadków grochówka zawsze była podawana z chlebem, więc i ja taką jadłam. Twój przepis bardzo mi się podoba i mam w planach z niego skorzystać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Grochówka u mnie też w planach. Tydzień temu kupiłam groch i teraz czeka na swoją kolej. Co do dziadka, to zazdroszczę Ci, że miałaś tak dobry kontakt z nim. Ja swoich za bardzo nie pamiętam :/ Popłakałam się czytając Twój sen.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale fajny miałaś sen, świetnie sie czytało :) A prawdziwej grochowki nigdy nie jadłam, jedynie w wersji wege robiłam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny sen :-)
    Bardzo lubię grochówkę, chociaż robię ja nieco inaczej Twoja wygląda pysznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam takie sny, niby nie realne, ale jakby naprawdę.
    Co do zupy- kochana udowadniasz, że nawet typowa polska grochówka może być nieziemska *-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jadłam od wieków, ale jakoś nie tęsknię za jej smakiem:P

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja zupy kochałam zawsze, kocham i pewnie będę kochać. Z chlebem właśnie, bo choć wydaje się, że nie jest potrzebny, to przecież z chlebem smakują o wiele, wiele lepiej :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię, gdy potrawy łączą się z jakimiś wspomnieniami :) Niezwykły sen - i zupa "podparta" taką historią na pewno smakowała wyjątkowo :)
    Swoją drogą, dawno nie jadłam grochówki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pyszna rozgrzewająca zupka, pozdrawiam Cię Paulinko :)

    OdpowiedzUsuń
  14. W stu procentach się zgadzam co do uroków zimy. Sen piękny, wzruszający ... wyrażający tęsknotę ale i niosący nadzieję. Też bym od razu ugotowała grochówkę ;) Lubię ją i rzeczywiście ona wyjątkowo smakuje z chlebem,pomijając fakt, że w niektórych regionach (w tym w moim rodzinnym domu) większość zup jada się z chlebkiem bez względu na to czy są już z ziemniakami,kaszą i czym tam jeszcze ;) Czuję zapach tej grochówki, czosnku, majeranku... smak maczanego w niej chleba :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepiękny sen.... gdyby mi się przyśnił, gdybym miała takie wspomnienia chyba popłakałabym się ze wzruszenia... Tak szczerze to nawet nie musiał mi się śnić: czytając Twój wpis, łezka zakręciła mi się w oku. Cudownie jest mieć je zapisane w pamieci i w sercu, nosić je w sercu. Dzięki takim wspomnieniom bliskie nam osoby przez cały czas są z nami, nie rozstają się, czuwają, opiekują.... W domu moich dziadków ze strony taty nie gotowało sie grochówki. Pamiętam, że babcia gotowała botwinkę w której pływały całe liście a czasem i nawet łodygi od buraków i rosół, ale kiedyś za dziecka próbowałam tej strażackiej i tak szczerze to mi nie smakowała (miedzy innymi przez dodatek mięsa), może zrobię kiedys w wersji wege ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. grochówka nie jadłam jej całe wieki, ale mi teraz narobiłaś smaku! :)
    sen to był znak by wrócić do domowych wspomnień i ugotować grochówkę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. dziś miałam grochówkę na obiad, pierwszy raz od kilku lat, w chudej wersji, też tylko z boczkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Biblioteczka do pozazdroszczenia :) Zdjęcia bardzo ciekawe :) Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
  19. często gotuje taka na samym boczku i jest pyszna! piękne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale super napisane! U mnie to tez jak grochem o sciane bo tylko ja lubie ta zupe I czy mi się oplaca dla samej siebie gotowac? hmmmm a może i tak! Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  21. Nigdy nie jadłam grochówki! Najbardziej zachęca mnie czosnek :D Ogólnie zup niezbyt lubię - tak naprawdę jem tylko 3. Rosół, pomidorówkę i czosneczkową. Plus barszcz czerwony z uszkami na Wigilię.

    OdpowiedzUsuń
  22. Pyszności, moja ukochana zimowa zupka :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wzruszył mnie Twój sen. Mi mój nieżyjący tata bardzo rzadko się śni i zazwyczaj jest to preludium przed jakimś wydarzeniem w rodzinie.
    Uwielbiam grochówkę!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  24. Mój dziadzio też mi się czasem śni. I umarły przyjaciel snil... Zachciało się grochówki..

    OdpowiedzUsuń
  25. Ojjj wieki nie jadłam a tak bardzo lubię. Fajne zdjęcia ! :)

    OdpowiedzUsuń
  26. TO było piękne, wzruszyłyśmy się! A tak w ogóle to nasz dziadek i tato też jedzą grochówkę z chlebem xD

    OdpowiedzUsuń
  27. Mój dziadek kojarzy mi się z kanapkami, które nam, wnukom, robił. Były z dobrą wątrobianką i czosnkiem pokrojonym w plasterki. Do dziś pamiętam ten szczypiący smak na języku. Dzisiaj dziadka już nie ma, ale ja, zawsze kiedy kroję czosnek, myślę o nim :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Grochówka... mniam :) u mnie babcia zawsze robi taką gęstszą niż na Twoich zdjęciach i koniecznie musi być z chlebem :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Oj! Taką zupkę to bym teraz chętnie zjadła.

    OdpowiedzUsuń
  30. U mnie grochówka koniecznie z chlebem :) Na samą myśl aż nabrałam na nią ochoty :)

    OdpowiedzUsuń