Każdemu z Nas przyda się trochę słodyczy w te ponure dni. Za moim oknem wiatr hula, a chmury pędzą po niebie jak szalone, a ja po prostu sięgam po kolejną mufinkę i dolewam sobie herbaty z sokiem wiśniowym. W tle leci magnetyczny Gotye i pisanie pracy magisterskiej od razu lepiej idzie.
Czy nie wspominałam już kiedyś, że na poprawę humoru najlepsze jest dobre jedzenie? Cóż, na pewno o tym napomknęłam raz czy dwa, co nie zmienia faktu, że będę o tym wspominać jeszcze wiele razy. Bo rzeczywiście tak jest – opinia ta budowana jest wszak na prawie już 25-letnim doświadczeniu. Ile razy było mi w przeszłości źle, tyle razy sięgałam po to, co mi najbardziej smakowało w tamtym czasie. W dzieciństwie rozchmurzały mnie naleśniki mojej mamy (zawsze najlepiej mi smakują, nic na to nie poradzę) lub placki mączne mojej babci z kompotem wiśniowym i gęstym jagodowym dżemem. W liceum królowały kanapki z szynką, majonezem i sałatą. Na początku studiów była to czekolada (współlokatorzy potrafią silnie oddziaływać na współlokatorów i tak właśnie A., P. i J. zrobiły ze mnie czekoladożercę, którym nigdy wcześniej nie byłam). Teraz sięgam po wszystko co słone lub pikantne. Ale na tapecie wciąż widnieje dużo słodyczy (choć na pewno mniej niż u mojego P.), dlatego dziś, aby osłodzić i Wam trochę ten szary dzień, zamieszczam poniżej przepis na korzenne mufinki, które skutecznie rozmyją chmury za oknem i poprawia humor.
Nuta gałki muszkatołowej oraz chrupiąca posypka cynamonowa, sprawią, że dzień stanie się lepszy – przynajmniej ja w to namiętnie wierzę. Dodajcie do tego kawę lub herbatę, a będziecie w niebie – i znowu, tak uparcie w to wierzę.
MUFINKI KORZENNE:
1,5 szkl. mąki pszennej
3/4 szkl. cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/4 łyżeczka soli
1/2 łyżeczki startej gałki muszkatołowej
1/2 szkl. mleka
1 jajko
1/3 szkl. stopionego masła
W jednej misce wymieszać składniki suche - mąkę, cukier, proszek do pieczenia, sól i gałkę, w drugiej misce składniki mokre - mleko, jajko oraz masło. Składniki mokre, przelać do miski ze składnikami suchymi i mieszać aż powstanie gładka masa. Napełnić ciastem formy do mufinek (2/3 wysokości foremki) i piec 20 minut w piekarniku nagrzanym do 200 °C.
POSYPKA:
2 łyżeczki cynamonu
4 łyżki cukru
1/3 szklanki stopionego masła
kilka kropli olejku waniliowego
Połączyć ze sobą w miseczce cukier z cynamonem. W drugiej miseczce masło z olejkiem. Po upieczeniu mufinek, gdy będą jeszcze gorące, wierzch każdej babeczki zanurzyć najpierw w roztopionym maśle, a następnie w cukrze zmieszanym z cynamonem.
Dodam jedynie, że przepis został zaczerpnięty z książki pt.: "Domowy chleb, bułki i bułeczki" Anny Wrońskiej.
Paulina.
tak jakoś mi się skojarzyło
OdpowiedzUsuńhttp://kwejk.pl/obrazek/990893/nagle,jele%C5%84.html
biedny łoś :(
Dziś robię babeczki wg Twojego bloga. Zastanawiam się tylko czy na górę nie kupić takiego kremu i nie przyozdobić np. groszkami, m&msami lub po prostu kolorowymi paproszkami (takie słodkie).
OdpowiedzUsuńUUuu...daj znać, jak Ci wyszły;) Myślę,że kremik to bardzo fajna sprawa, szczególnie paproszki mi się podobają :D W sam raz na dzień Cycek ;) Trzeba sobie słodzić, a co ! :*
OdpowiedzUsuń