Jestem fanką sandwich'y. Nie, nie, nie zwykłe kanapki, ale te na ciepło robią furorę w moim małym świecie. Jest to specjał, który ośmielam się nawet nazywać idealnym "śniadaniem mistrzów". I co z tego, że kanapka, którą zazwyczaj lubię sobie serwować, aż krzyczy "Jestem tłusta !". Kto by się tym przejmował, kiedy słońce niedawno wzeszło, brzuch burczy i domaga się jedzenia na gwałt, a po południu i tak idzie się na rower? Na pewno nie ja - liczy się te cudowne 15 minut - 10 na przygotowanie, 5 na jedzenie w zastraszającym, żarłocznym tempie.
Kanapka à la Śniadanie Mistrzów jest idealna z 6 powodów :
- Powód nr 1 - tostowany chleb tudzież bułka
- Powód nr 2 - jedna średnio-cienka warstwa majonezu, która zmienia wszystko
- Powód nr 3 - podsmażane plastry grillowanej piersi z kurczaka (ale może to być równie dobrze każde mięso. Kiedy zaczął się sezon grillowania zawsze można zachować trochę specjałów na następny ranek do idealnej kanapki)
- Powód nr 4 - jajko sadzone, z lekko płynnym żółtkiem, oprószone solą i pieprzem, smażone na cebulce
- Powód nr 5 - 1 liść chrupiącej sałaty (żeby oczy widziały zieleń i przekazały głowie wiadomość "Nie, nie, to nie takie złe, spójrz - s a ł a t a")
- Powód nr 6 - plaster żółtego sera, dość gruby, położony na gorącą grzankę
I teraz - kanapkę składamy w taki sposób, jak wyżej wymienione są dowody na idealność.
Wiem, wiem, nie wygląda tak jak na plakatach w knajpkach, ale czasami już nawet nie liczy się forma podania, tylko jego treść, a ta ręczę, że jest smakowita. Chrupiący, gorący chleb, rozpuszczony ser, rumiany kurczak, sadzone jajko o płynnym żółtku, majonez i sałata = poezja.
Ostrzegam jednak, że po jednej takiej kanapce, no może po dwóch, będziecie syci aż zanadto (no chyba że jesteście P. i macie bębenek bez dna).
Jako, że jutro już maj, a pogoda jest dla nas niezwykle łaskawa, wszystko bujnie kwitnie, rośnie i się zieleni. A ja na majówkę wyjechałam do rodziców. Spacerując wczoraj wieczorem podziwiałam poczynania wiosny - ogród za domem powoli zamienia się w raj na ziemi.
I jeszcze ten zapach kwitnącej wiśni przesycający powietrze :)
Życzę wszystkim udanej majówki i żegnam się utworem "The Only One" grupy The Black Keys. W sam raz na leniwe, słoneczne popołudnie i majówkowy chill out.
Polecam też serial, dla wszystkich serialożerców, takich jak ja. Może wydawać się dość kobiecy, ale zapewniam, że jest odpowiedni dla obu płci. Jak to każdy serial, odcinek pilotażowy jest wprowadzeniem do całej historii, jednak w miarę oglądania, odcinek za odcinkiem, zaczynamy uwielbiać czwórkę głównych bohaterów, włączając w to wszystkie dziwactwa, które im towarzyszą. Hit jesieni 2011 stacji Fox.
Jess po zerwaniu z chłopakiem szuka nowe mieszkania. Odpowiada na ogłoszenie trójki współlokatorów - Nick'a, Coach'a oraz Shmidt'a. Do paczki dołącza również przyjaciółka Jess - Cece.
Paulina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz