Drugie śniadanie jest bardzo ważne - przynajmniej dla takiego głodomora jak ja :} Zawsze staram się przekonywać Was, że lunch, niezależnie od tego, czy jemy go w domowym zaciszu, czy w pracy, powinien być nie tylko atrakcyjny smakowo, ale i wzrokowo. Staram się tego przestrzegać, choć wiadomo, że czasami bywa trudno, zwłaszcza, gdy łapię lenia, albo mam natłok zajęć i brakuje mi czasu. Stąd też mój dzisiejszy pomysł na drugie śniadanie. Wspaniała sałatka, która sprawdziła się w domu na talerzu, ale i smakowała świetnie w pojemniczku na wynos. Oto mój zimowy, a jednak jakże kolorowy lunch.
SAŁATKA Z BRUKSELKĄ:
garść upieczonych z czosnkiem i płatkami chili brukselek
dwie garść poszatkowanej sałaty
garść cienkich plasterków rzodkiewek
1 łyżka piórek z czerwonej cebuli
garść cienkich opiłków sera - może być parmezan, ale ja użyłam goudy
Dressing:
sok z połówki mandarynki
szczypta soli
szczypta świeżo zmielonego pieprzu
szczypta soli
1-2 łyżki oliwy
SMOOTHIE ŚNIADANIOWE:
garść mrożonych truskawek
1 banan
2 łyżki płatków jaglanych
pół szkl. mleka
3 łyżki jogurtu naturalnego
A ponieważ za oknem jest bajkowo i bardzo bardzo zimno, moje łapki złapały za niezwykłą książkę. Terry Pratchett to autor, który zasłynął książkami opowiadającymi o Świecie Dysku - wydawał ich po kilka rocznie. Ale, oprócz tego prawdziwego fenomenu, możemy znaleźć też perełki, które nie są związane z tym całym uniwersum. Kilka lat temu kupiliśmy z P. "Nację", która okazała się fenomenalną "bajką". Dziś wróciłam do tej książki i muszę przyznać, że jestem nią jeszcze bardziej zachwycona niż za pierwszym razem.
Mau to chłopiec, który aby stać się mężczyzną, musi przejść plemienną inicjację. Jednak do tego nie dochodzi, gdy wielka fala zalewa jego wyspę, a wraz z nim zmieceni do oceanu zostają inni członkowie plemienia. Jakimś jednak cudem Mau przeżywa, wyrzucony na brzeg wyspy i odkrywa, że nie jest sam. Wraz z nim znajdują się na niej inni rozbitkowie - jedni z jego plemienia, jedni z innych wysp (na przykład ludożercy), a jeszcze inni ze statków handlowych (dziwnie bladzi), które miały to nieszczęście i przepływały w pobliżu, kiedy sztorm uderzył. I tak właśnie rodzi się Nacja.
Polecam gorąco czytelnikom w każdym wieku !
Paulina.
Ale bym to zjadła! Dzisiaj akurat nic nie gotuję, bo idziemy na festiwal pizzy do Pizzy Hut :) Ostatnio w ogóle jadłam przygotowaną przez Indonezyjkę jakąś typową dla niej potrawę, w której znajdowało się dość sporo cebuli. Najpierw nie chciałam tego ruszyć, bo przecież nie znoszę cebuli, ale okazało się, że ona użyła szalotki (miałam właśnie ją spróbować po raz pierwszy). I okazało się, że bardzo mi smakuje! Musiałam się tym podzielić z Tobą :)
OdpowiedzUsuń:D Miałaś ogromne szczęście, bo gotowała Ci rdzenna przedstawicielka swego kraju - to zawsze świetnie smakuje :) A szalotka jest przecież delikatna, więc cieszę się, że się do niej przekonałaś :} Pozdrawiam gorąco !
UsuńSałatka wygląda świetnie, a jeszcze chętniej sięgnęłabym po smoothie :) Zawsze jem w szkole drugie śniadanie, również jestem głodomorem :D
OdpowiedzUsuńOstatnio właśnie mam taką fazę na drugie śniadanie - super kanapka, sałatka i kremowy smoothie. Nie mogę się temu oprzeć :) Jeśli pakuję sobie smoothie na wynos, po prostu go przelewam do słoika i zabieram do torebki szeroką słomkę - pycha !
UsuńTa rzodkiewka mnie powaliła, taka wiosenna :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała tą książkę, nieźle się zapowiada :D
No właśnie, mimo, że to przecież zimowa sałatka, nie mogłam się oprzeć wiosennym akcentom :)
UsuńObydwie propozycje brzmią pysznie, obecnie chętniej zjadłabym sałatkę :) Dla mnie lunch funkcjonuje jako obiad, więc jem trochę bardziej bogate dania, a drugie śniadania nie zawsze jem ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie drugie śniadanie w pracy to właśnie jakaś wielka kanapka lub domowa tortillo-kanapka, sałatka w pojemniku, słodka muffinka lub kawałek domowego ciasta, jakiś owoc i picie - czasami lemoniada, czasami smoothie. Ja lubię mieć wszystkiego po trochu :)
UsuńTo pysznie :) Ja jak jem 2 śniadanie w pracy to zazwyczaj są to owoce suszone, żeby dożywić mózg :D
UsuńA ja tak kocham brukselkę, zjadłabym ze smakiem :)
OdpowiedzUsuńNo to przybij piątkę ! :) Ja za brukselka szaleje, niestety robię ją zawsze tylko dla siebie, bo moja druga połowa kręci na nią zawsze nosem i krzyczy "Ja tego nie będę chciał !"
UsuńŚwietnie wygląda, niestety jakoś te brukselki ciężko przechodzą mi przez gardło ;)
OdpowiedzUsuń:) zdaję sobie sprawę z tego, że ludzkość jest podzielona na tych, którzy ubóstwiają i którzy nienawidzą brukselki :) Ale tu się włącza wesoła twórczość własna i można ją czymś zastąpić :)
UsuńPaulinko same pyszności u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, Asiu :)
Usuńuwielbiam brukselkę ! przepis do wypróbowania
OdpowiedzUsuńCiekawa sałatka
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie sałatki na drugie śniadanie do pracy :))
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie, mimo, że w towarzystwie brukselki ;-)
OdpowiedzUsuńAle wspaniałe smaki u Ciebie :D
OdpowiedzUsuńOmnomnom - brukselka time!
OdpowiedzUsuńPopieram :) !
UsuńNie rozumiem... Autor wydawał 1 tom na rok czy kilka(naście) sztuk wtedy?
OdpowiedzUsuńTa sałatka świetnie wygląda.
Autor wydawał nawet do kilku książek rocznie związanych ze Światem Dysku, plus (jak dowiadujemy się zdanie dalej) zdarzało mu się pisać też coś co nie było związane z sagą. Wydawał, bo zmarł w zeszłym roku. Pozdrawiam :}
UsuńBrukselki za bardzo nie lubię. Ale salatka wygląda apetycznie :-)
OdpowiedzUsuńAle fantastyczna sałatka! I do tego to smoothie - idealny zestaw dla mnie :)
OdpowiedzUsuńSałatka z brukselki urzekła mnie, muszę zrobić taką:))
OdpowiedzUsuńLunch wspaniały :D
OdpowiedzUsuńPo tym, jak wmuszali we mnie brukselkę w przedszkolu, nie mogę na nią patrzeć;)
OdpowiedzUsuńSuper propozycja, drugie śniadanie musi być :)
OdpowiedzUsuńDziś wszędzie szukałyśmy brukselki! już nam było obojętne czy świeża czy mrożona i niestety du... :( Do tego Ty nas jeszcze teraz męczysz swoją ;P
OdpowiedzUsuńDziwne, ja swoją mrożoną kupiłam w zwykłym spożywczaku za rogiem - z Hortexu.
UsuńTaka brukselka chodzi za mną od kilku dni. Bardzo apetyczna propozycja :))
OdpowiedzUsuńGratuluję tak dobrego śniadania - drugiego. Tylko z racji tego, że rzodkiewki teraz są raczej szklarniowe lub sprowadzane z ... (nie wiem skąd) to bym z nich zrezygnowała. Z pewnością posiadają one w sobie bardzo dużo substancji chemicznych. Warzywa korzeniowe, które są dostępne po sezonie, niestety, posiadają bardzo dużo chemii w sobie. :(
OdpowiedzUsuńMyślę, że tego nie unikniemy.. Poza tym myślę, że to co mamy w sklepie nawet w sezonie to też do końca takie bez chemii nie jest - brak tym rzodkiewkom zarówno smaku, jak i pikantności. A do ogródkowych dostępu nie mam :}
UsuńSmoothie wygląda genialnie! Po takiej pysznej sałatce byłby idealny :)
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda, a brukselka tak apetycznie podana :) to warzywko bardzo zdrowe więc koniecznie skuszę się na twoją propozycję :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam tak niesamowitą ochotę na pieczoną brukselkę, że siedzę teraz i się ślinię. Wygląda przecudownie!
OdpowiedzUsuńOmnomnom, brukselka wygląda wybornie :D
OdpowiedzUsuńZachwycająca sałatka, a ja się właśnie zastanawiałam co by tu jutro przygotować z brukselki, której zaczyna się już nudzić w lodówce :) No to teraz wiem, skoczę tylko rano po rzodkiewkę i do dzieła!
OdpowiedzUsuńIdealne drugie śniadanie :)
OdpowiedzUsuń