Dziś będzie już ostatni melancholijny wpis z mojej wycieczki po Czechach. Co prawda byłam głównie w Pradze, ale na jeden dzień wyskoczyliśmy do Czeskiego Krumlova. To małe miasteczko, leżące na południu Czech, zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a to za sprawą swojego urokliwego położenia oraz nienaruszonej architektury i planu zagospodarowania przestrzennego, niezmiennych od czasów średniowiecza. Zabytkowe centrum jest tak śliczne, że ma się wrażenie, iż cofnęliśmy się w czasie. Wąskie brukowane uliczki, małe sklepiki z ręcznie robionymi kolorowymi szyldami, wszystko jest tak cudne i przesiąknięte historią, iż miałam ochotę tam zamieszkać. Gdyby tego było jeszcze mało, położenie miasteczka jest cudem samym w sobie. Dookoła góry, a przez sam środek przepływa wijąca się rzeka. To oraz serdeczna atmosfera mieszkańców, podbiły nasze serca.
|
Bardzo często widzieliśmy na drzwiach kamienic taką informację. |
|
Oto informacja zauważona na ścianie zamku - kilkadziesiąt metrów nad rzeką (czyli bardzo wysoko :} ), że w 1848 roku, dotąd sięgała woda podczas powodzi. Patrząc na rzekę w dół, która akurat z tamtej strony wyglądała raczej jak niegroźny strumyczek, byliśmy naprawdę zdziwieni, że poziom wody tak bardzo się wówczas podniósł. |
|
Zamkowe ogrody |
Sklepik z Tredelnikami to było jak wybawienie podczas zwiedzania. Sam smakołyk być może nie był jakoś zbytnio odkrywczy - ot zwykłe drożdżowe ciasto zawijane na walce i podpiekane nad rusztem, potem obtaczane albo w cukrze z cynamonem, albo w mielonych migdałach lub orzechach włoskich. Ale tego dnia było bardzo zimno, tak więc zmęczeni i zmarznięci nie mieliśmy praktycznie szans, gdy poczuliśmy w jednej z uliczek ten bajeczny zapach. Kierując się nosami dotarliśmy właśnie do tego sklepiku. Sprzedawano jeszcze grzane słodkie czerwone wino - pokusa nie do odmówienia. Miło było sobie spacerować, popijać gorące wino i wcinać słodką bułę, od razu nabraliśmy więcej energii :)
W całym Krumlovie, można spotkać, wyrzeźbione na budynkach zegary słoneczne.
Dziś trochę o czeskich słodkościach. Tredelniki już przedstawiłam i czas skupić się na najpopularniejszych czeskich drożdżówkach, jakimi są kołacze - można spotkać je w każdej cukierni i kawiarni. Zdjęć im już nie robiłam, ale za to przygotowałam je po powrocie do domu. Przepis wzięłam oczywiście z mojej książki o kuchni czeskiej (polecam cykl książek "Kuchnie świata" wydanych przez Rzeczpospolitą. Udało mi się zebrać prawie wszystkie i jestem z nich bardzo zadowolona - ciekawe informacje o kraju i kulturze w pierwszej części oraz naprawdę dobre oryginalne przepisy w drugiej. Polecam pobuszować po internecie i ich poszukać).
KOŁACZE:
Ciasto:
3 szkl. mąki
1 szkl. ciepłego mleka
35 g drożdży
5 łyżek rozpuszczonego masła
5 łyżek cukru
1 jajko
skórka otarta z jednej cytryny
Mąkę wsypać do miski i zrobić na środku wgłębienie. Drożdże rozpuścić w ciepłym mleku i wlać w zagłębienie zrobione w mące. Dodać startą skórkę z cytryny. Do rozpuszczonego masła wsypać cukier i jajko, dobrze wymieszać i dodać do mąki. Zagnieść ciasto na jednolitą i elastyczną masę. Koniecznie trzymajcie się przepisu ! Jest tak dobrze wyważony, że już po pierwszych ruchach ręki wyczujecie, iż składniki pięknie się połączą, a ciasto wyjdzie giętkie i będzie ładnie odchodziło od ręki.
Po zagnieceniu ciasta w kulkę, należy je odstawić na 25 minut i w tym czasie przygotować nadzienie i rozgrzać piekarnik do 200 stopni.
Nadzienie:
Serowe:
2 łyżki twarogu
1 łyżka cukru
1 żółtko
1 białko
Białko ubić na sztywno. Twaróg, cukier i żółtko energicznie wymieszać, a następnie dodać białko, które należy delikatnie wmieszać w masę.
Makowe:
2 łyżki maku ugotowanego wcześniej w mleku
1 łyżka bułki tartej
Mak wymieszać z bułką i zagotować go jeszcze raz w mleku. Odsączyć.
Powidła śliwkowe
Z ciasta formować małe kulki, które należy rozpłaszczyć i uformować tak, aby miały wyższe krawędzie, a środek był płaski i niższy. Układać na krzyż najpierw masę serową, a następnie na krzyż prostopadle do pierwszej masę makową. Na środku, tam gdzie wszystkie linie nadzienia się łączą, nałożyć kleks powideł śliwkowych. Piec 10-15 minut.
A jeśli jesteście leniwi, możecie zamiast małych bułeczek stworzyć wielkiego kołacza, tak jak to zrobiłam za drugim razem, gdy wzięłam się za ten przepis. Większy, podłużny placek smakował tak samo, a zawsze było przy nim troszkę mniej roboty.
Za czeską granicą, tak jak i u nas, znane są słodkie cienkie naleśniki, tak zwane Palaczinki. Podaje się je często z twarogiem, powidłami, nasączonymi rodzynkami, orzechami i polewa sosem czekoladowym. Cóż, moja wersja jest bez sosu, samo nadzienie jest ucieleśnieniem rozpusty, więc uznałam, że sos mnie zbytnio zasłodzi przy tym bogatym wnętrzu.
Paulina.